poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział VI.

*MELANIE*

    Obudziłam około 8. Przez okno wpadały promienie słońca. Spostrzegłam, że spałam w objęciach Harrego. Wywinęłam się delikatnie z uścisku mojego chłopaka (brzmi to dziwnie, szczerze mówiąc) i stanęłam przy łóżku, patrząc na Hazzę. Był uroczy, gdy spał. Przypomniałam sobie wszystko z wczorajszego wieczoru. Nasze wyznania, pocałunki, wspólna noc... Pierwszy raz poczułam się tak bezpieczna od dłuższego czasu. Podreptałam cicho do łazienki. W lustrze zobaczyłam moje odbicie. Wyglądałam jak zwykle, nic się nie zmieniło. Na zewnątrz nie, ale w środku tryskałam radością. Uśmiechnęłam się do siebie i zabrałam na poranną toaletę. Wzięłam ciepły prysznic, wysuszyłam i wyprostowałam włosy, w szlafroku wyszłam z łazienki. Harry nie spał, leżał na łóżku, uśmiechając się do sufitu. Gdy mnie zobaczył, wstał z łóżka i wziął mnie na ręce. Krzyknęłam, śmiejąc się. Kręcił mną wokoło.
- Haarry! Postaw mnie na ziemię! Haaaaarry! - piszczałam ze śmiechem.
- Chciałabyś - zaśmiał się i zatoczył koło ponownie. Darłam się jeszcze głośniej, więc w końcu mnie zostawił.
- Jesteś niemożliwy - parsknęłam.
- Też cię kocham - cmoknął mnie w czoło i objął mnie w talii.
- O której jedziemy? - spytałam.
- O pierwszej.
Po przyszykowaniu się, zeszliśmy do bufetu na śniadanie. Staraliśmy się trzymać na uboczu, żeby nie zauważyły nas fanki zespołu no i moja menadżerka, która rzekomo miała być w wytwórnii. Po dwunastej wsiedliśmy w samochód i udaliśmy się na przedmieścia Bostonu, do kompleksu One Direction. Pierwszy raz od kiedy wstałam, sprawdziłam swój telefon.
- Harry - zaczęłam załamana. - Proszę cię, zatrzymaj się.
- Co się stało? - Harry zatrzymał się na uboczu, złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.
Nic nie odpowiedziałam tylko pokazałam mu ekran telefonu, na którym widniały zdjęcia Harrego z jakąś dziewczyną. Rozpoznałam, że to moje ciało, ale na mojej twarzy naklejona została twarz obcej kobiety. Moja prześladowczyni nie pożałowała dopisku.
Mówiłam, że cię obserwuję. Jeśli nadal ich nie zostawisz, te zdjęcia będą w internecie, na każdym portalu. To zniszczy karierę twojego chłoptasia. Chyba tego nie chcesz? Jeśli olejesz i to, twoja rodzina i One Direction zapłacą za to. ~ Kate.
Rozpłakałam się. Nie mogłam pozwolić, żeby Harry i jego zespół stracili przeze mnie fanów. Schyliłam głowę, a moją twarz zakryły oczy. Hazza nadal patrzył się tępo w ekran mojego telefonu, ale kiedy spostrzegł moje łzy rzucił go w kąt i przytulił mnie, chowając twarz w moich lokach.
- Teraz już wiesz, dlaczego musimy im to wszystko powiedzieć? - spytał, szepcząc mi do ucha.
- Wiem - otarłam łzy rękawem. - Jedźmy już - podniosłam głowę i pocałowałam go w policzek.
Kontynuowaliśmy drogę. Harry co jakiś czas spuszczał wzrok z drogi i patrzył na mnie przez chwilę. Ani razu nie spojrzałam na niego. Wstydziłam się, że narobiłam mu tyle problemów. Kiedy dojechaliśmy bez słowa wyszłam z samochodu, zatrzaskując za mną drzwi i podążyłam do wejścia domu. Usłyszałam trzask drzwiczek samochowych. Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho i szłam dalej. Zaraz potem dołączył do mnie Harry, łapiąc mnie za rękę. Gdy stanęliśmy przed drzwiami, spytał:
- Jesteś gotowa? - patrzył mi głęboko w oczy.
- Tak - odparłam i nacisnęłam klamkę.
W wejściu wzrok wszystkich zebranych w salonie był skierowany na nas. Nikt nie wiedział, że przynosimy złe wieści. Owszem, sprawiali wrażenie zdenerwowanych, ale chcieli martwić się na zapas.
- Harry! - podbiegł do nas Tomlinson. - Opuściłeś mnie na noc, wiesz? Musiałem spać sam! - załamał ręce, udając obrażonego.
Dopiero teraz spostrzegł nasze splecione ręce. Gdy to zobaczył, spuścił ręce, spojrzał na nas i zaczął skakać i piszczeć po całym parterze.
- Oni są razeeem! Oni są razeeem! Mówiłem! - śpiewał, a może raczej krzyczał.
Po tych słowach reszta One Direction dołączyła do BooBear'a. Holly z Paulem patrzyli na nas uśmiechnięci.
- Serio? - zapytała moja agentka.
- Ym, tak - przytaknął Harry. - Ale możecie się uspokoić?! - krzyknął podirytowany do swoich przyjaciół. - Usiądźcie! - warknął.
Dopiero wtedy chłopaki przestali się wygłupiać i spoczęli na kanapach z grobowymi minami. Chwilę potem dosiadł się pan Higgins i pani Croft.
- Musimy wam powiedzieć coś bardzo ważnego... - zaczął Harry.
- Przecież już wiemy, że jesteście razem! - przerwał mu Lou, szczerząc się do naszej dwójki.
- To też, ale mamy ważniejszą sprawę... - spojrzał na mnie po czym szepnął - Wiesz, że martwię się o ciebie - mrugnął.
Kiwnęłam głową.
- Więc chodzi o to, że Melanie ma problemy... Ogromne problemy. Przez One Direction. Tak, przez nas. Grozi jej jedna z naszych fanek, a raczej psychofanek. Ma na imię Kate. Grozi jej wszystkim, co możliwe. Zakazała jej komukolwiek o tym mówić. Zagroziła, że skrzywdzi rodzinę Melanie. Nie zadziałało. A teraz ma podrobione zdjęcia moje i Caroline, chociaż w rzeczywistości ta dziewczyna to Melanie. - spojrzał na mnie - Pokaż im je.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybierając odpowiednie okienko pokazałam każdemu zdjęcia. Przez ich twarze przechodziły różne emocje: zaczynając od rozbawienia, kończąc na zdenerwowaniu.
Harry odetchnął, co znaczyło, że skończył. Stanęłam obok niego, a on mnie objął w pasie.
- Melanie! - Holly ocknęła się i zaczęła prawić mi kazanie - Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Co jeśli by ci się coś stało?! Albo twojej rodzinie?! Melanie, to zbyt poważna sprawa! - krzyczała, a Paul próbował ją uspokoić.
- Holly, spokojnie - Paul próbował uspokoić moją menadżerkę, ale ta wyrywała mu się i krzyczała jeszcze głośniej.
- Możesz przestać, do cholery?! - nerwy mi puściły i krzyknęłam na moją agentkę, chociaż zawsze powstrzymywałam to w sobie. - Nie rozumiesz, że to był szantaż?! I tak już jestem załamana, a ty mi jeszcze dokładasz swoich wyrzutów! - rozpłakałam się, znowu.
Rzuciłam się Hazzie w ramiona, chowając twarz w jego torsie. On szeptał "Już spokojnie. Cśś." i głaskał mnie po włosach. Po kilku minutach Holly uspokoiła się i podeszła do nas. Harry mnie puścił, a ja spojrzałam na moją menadżerkę.
- Przepraszam. Chcę dla ciebie jak najlepiej, przecież wiesz - przytuliłyśmy się.
- Dobra, koniec tego! Musimy coś zrobić! - zarządził Liam z chłopakami.
Po kilku godzinach rozmów na ten temat doszliśmy do wniosku, że najpierw poinformujemy Jordana o zaistniałej sytuacji, potem zgłosimy wszystko na policję.

2 miesiące później byłam na rozprawie. Jordan załatwił całą sprawę. Jego ludzie znaleźli Kate, aresztowali i postawili przed sądem. Przez 5 lat miała być leczona w szpitalu psychiatryczym. Ulżyło mi. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Wszystkie zeznania pogrążały ją, przez co zapadł taki wyrok. Po wyjściu z sali sądowej Harry wziął mnie na ręce i zakręcił mną, tak jak tego dnia, gdy wyznaliśmy sobie miłość.
- Nareszcie wszystko będzie dobrze! - szepnął mi do ucha.
- Pamiętaj, że przed nami jeszcze premiera mojej płyty i mnóstwo wywiadów - parsknęłam.
- Nie ważne - pocałował mnie namiętnie.
Louis zażenowany całą sytuacją, przywołał nas do porządku, głośno kaszląc. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na chłopaków.
- Nie róbcie tego w miejscach publicznych! - jęczał Niall. - Tak na marginesie, jestem głodny.
- Co powiecie na kolację w najlepszej bostońskiej restauracji? - zaproponował nam Paul.
Zareagowaliśmy pozytywnie na to. Wreszcie mogliśmy sobie odpocząć.
- Moje pojedziemy najpierw do naszych pokoi, żeby się przyszykować? - zaoponowała Holly. - Nie pojadę ubrana w czarną sukienkę i wysokie szpilki! - zaśmiała się.
Chłopcy zaczęli się śmiać.
- Ja też nie! - odparłam, przez co budynek przepełnił się śmiechem chłopaków.
- Dobra, cicho bądźcie! - Paul zgranie ich uciszył. W końcu robił to od dawna.
Rozjechaliśmy do się do swoich pokoi. Chłopaki z Paulem wrócili do kompleksu, a ja z Holly do naszego hotelu.
- Jesteście naprawdę szczęśliwi z Harrym, co nie? - zaczepiła mnie podczas drogi.
- Tak. Ale strasznie się czuję, że za kilka tygodni to szczęście ma się skończyć - westchnęłam. - Chciałabym jeszcze trochę 'poudawać'.
- Em, Melanie... - zaczęła zmieszana. - Wcale nie musisz przestać 'udawać'. Załatwiliśmy z Paulem u Jordana, że jesteście zbyt szczęśliwi, żeby was rozdzielać. Niechętnie, ale przystał na to. Możecie być razem! Media też się mogą o tym dowiedzieć. W sumie... To nawet lepiej, jak to powiedział Jordan - oznajmiła mi.
Miałam ochotę krzyczeć, piszczeć i skakać ze szczęścia. Rzuciłam się na Holly, tuląc ją.
- Ej! Uważaj! Przecież prowadzę! - zaśmiała się, odpychając mnie delikatnie.
- Oj, przepraszam - prychnęłam uśmiechnięta i oparłam się o siedzenie, mega szczęśliwa oglądałam Boston.
Dzisiejszy dzień zaliczałam do jednych z najlepszych w moim życiu. Zdecydowanie. Ale czułam, że przede mną i Harrym jeszcze wiele przygód, niekoniecznie pozytywnych.

* * * *  *
siemanko! jestem jakoś zadowolona z tego rozdziału ;) miał być wczoraj, ale net mi się zjebał i nie mogłam dopisać ostatnich zdań. podoba się wam? piszcie, czy tak! proszę was, nie wiem, czy wam się podoba. jeśli można, piszcie też, dlaczego dajecie takie reakcje? jak na razie, nie mamy żadnych 'słabych', co mnie bardzo cieszy. dzięki! oddaję 6. rozdział w wasze ręcę i miłego czytania! xx

5 komentarzy:

  1. Zajebistyy. aaaaaa Harry i Melanie razem ♥ Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Harold i Melanie, ah ah ah! <3 zapraszam do siebie: http://lovesuucks.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!! Czekam na kolejny, oby był jak najszybciej:***

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! A tu polecam rownie cudowny blog http://1directionstoryy.blogspot.com/2012/04/9-rozdzia.html#comment-form
    Mam nadzieję że przeczytasz. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wohoo! Jest super, pisz dalej :**

    OdpowiedzUsuń