piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział IV.

    Każdy dźwięk nie wykonany przeze mnie napawał mnie przerażeniem. Miałam dość ciągłego zapalania światła, więc zasnęłam przy lampce nocej. Dopiero wtedy poczułam się bezpieczniej i zasnęłam. Spałam, czuwając. Nie oddałam się całkowicie w objęcia Morfeusza.  O 5 nad ranem nie mogłam już zasnąć, chociaż mózg domagał się snu. Leżałam w łóżku i cholernie się nudziłam. Jedyne co mogło mnie teraz uspokoić to muzyka. More Than This i What Makes You Beautiful uwolniłoby moje zmęczone ciało od wszelkich zmartwień i dało ukojenie moim myślom, które ciągle kręciły się wokół tej dziewczyny, która mi grozi. Co jeśli naprawdę coś zrobi mojej rodzinie? Nie mogłabym sobie wybaczyć, gdyby przeze mnie mama i Harriet miałyby kłopoty? Postanowiłam, że muszę powiedzieć Holly o całej sprawie. Rozmyślając o tym wszystkim, przeleżałam kilka godzin. O 4 zawitała do mnie pielęgniarka Marie. Zdawała się być miłą osobą i chyba właśnie taka była.
- Nie śpisz? - spytała szepcząc.
- Nie. O 4 nie mogłam już zasnąć, chociaż jestem niesamowicie zmęczona - mruknęłam.
- Chcesz jakieś środki nasenne? - zaproponowała Marie.
- Jeśli to nie problem.
Kobieta zostawiła mnie na krótką chwilę. Wróciła z plastikowym małym kubeczkiem z białą tabletką. Obok plastikowa szklaneczka z wodą. Jednak zanim zażyłam lek, spytałam pielęgniarkę o to, o której moja agentka obiera mnie ze szpitala. Odpowiedziała, że około 9 ma po mnie przyjechać. Poprosiłam ją o to, by nie wpuszczała do mnie nikogo oprócz Hazzy, chłopaków i Holly. Poczułam się przez to bezpieczna, bo ta dziewczyna nie mogła mi nic zrobić. Połknąwszy tabletkę, ułożyłam się wygodnie na łóżku i zaraz zasnęłam. Sen nie był przyjemny, ale tyle wystarczyło, aby naładować baterie. Obudziła mnie Holly, karząc mi się zbierać. Agentka podała mi nowe ubranie i podała świeżą bieliznę. Na chwilę wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą, abym się przebrała. Poczułam się lepiej, gdy przebrałam się w czyste ciuchy. Schowałam do kieszeni telefon zastępczy i wyszłam z sali. W tym czasie Holly rozmawiała z doktorem i we dwójkę zabrali mnie do gabinetu, abym podpisała papiery o wypisaniu ze szpitala. Gdy podpisałam wszystkie dokumenty i zdjęto mi kołnierz, zostałam wypuszczona ze szpitala i samochodem pojechałyśmy do studnia nagraniowego. Miałam w planach poprawienie ostatniego singla na płytę. Do premiery zostały 3 miesiące, a międzyczasie pełno konferencji, gal, bankietów i tak dalej... Na wszystkie uroczystościach miałam pokazywać się z Harrym, co mi się cholernie podobało. Gdy dojechałyśmy do wytwórnii biegem poleciałyśmy do sali nagraniowej. Czekali tam nas operatorzy sprzętu i ich 'dowódca' Mike - 20-letni chłopak o ciemnej karnacji z czarnymi dredami. Zakomenderowali rozpoczęcie nagrywania, więc usiadłam na krześle przed mikrofonem, które znajdowały się za szybą. Rozpoczęłam piosenkę pod tytułem "My life is boring when...". Starałam się zaśpiewać jak najlepiej uszkodzone kawałki. Po kilku godzinach wreszcie cała płyta była gotowa, pomijając wybór okładki. W specjalnym pokoju przedstawiono mi multimedialne prezentacje dotyczące projektów okładek. Obejrzałam około 20 próbek, ale wybrawszy mojego faworyta, podziękowałam wszystkim za pomoc. Kolejne godziny minęły. Teraz reszta... Stroje na premierę płyty i afterparty. Styliści potrząsali mną jak manekinem, ale nie myślałam o tym. Chciałam mieć już wszystko za sobą. Około 21 Holly opowiedziała mi o gali KCA. Z jej opowieści wynikało, że to bardzo prestiżowa gala i że tylko największe gwiazdy są tam zapraszane. Ja miałam zaproszenie jako gość i miałam wystąpić, śpiewając "Crazy Night" - mój pierwszy singiel. Ucieszyłam się. Po wielu pytaniach dowiedziałam się też, że będę siedziała obok Hazzy! Wtedy serce załopotało mi z całych sił. Chciałam piszczeć z radości. Wtedy przypomniało mi się o psychofance One Direction. Ze strachem wyjęłam telefon. Sprawdziłam Twittera - zero hejtów; poczta elektroniczna - nic; sms i połączenia - też nic. Zero, null, kompletnie nic. Przeprosiłam na chwilę Holly i wyszłam na korytarz. Wybrałam numer mamy. Po pierwszym sygnale usłyszałam jej głos.
- Cześć mamo! Co tam u was? Wszystko dobrze? - spytałam podejrzlwie, analizując każdy dźwięk dochodzący ze słuchawki i ton mamy.
- Melanie, córeczko! Tęsknimy za tobą. U nas wszystko w jak najlepszym porządku. Ale co u ciebie? Jak tam twoja płyta? Odwiedzisz nas?
Opowiedziałam mamie o końcu przygotowań do płyty z moim udziałem. Powiedziałam, że odwiedzę ich niedługo. Mama poinformowała mnie, iż za dwa tygodnie ojciec wraca z Portugalii, ale nie na długo. Kilka dni później wraca.
- Mamo. Oglądajcie mnie 3 kwietnia na Nickelodeon. Harriet pewnie będzie wiedziała o co chodzi. Będzie gala, na której wystąpię.
- Oczywiście, córciu... Oj, czekaj. Harriet chce z tobą rozmawiać - oddała jej telefon. - Mel? - odezwała się moja młodsza siostra.
- Harrieeet! - krzyknęłam do słuchawki. - Co u ciebie? Jak tam w szkole? Pomagasz mamie? - nie lubiła, gdy zadawałam tyle pytań, ale lubiłam ją denerwować.
- Ta, ta. Wszystko ok. Pomagam. Wiesz, oglądałam taki program na MTV i wiesz... Tam było o tobie i Harrym Stylesie... No i wiesz... Między wam coś jest? - pomiędzy nami była znaczna różnica. Ona bała się walnąć prosto z mostu, o co jej chodzi.
- Mała, nie mogę ci powiedzieć, jak to jest między mną i Harrym. Ale autograf mogę ci załatwić - powiedziałam.
- Serio?! - krzyknęła podekscytowana. - Jesteś najlepszą siostrą! A jak przyjedziesz to weź Harrego i Zayna... Ogólnie wszystkich! Musze ich poznać!
- Jeśli dostaniemy takie pozwolenie to nie ma sprawy. Wyślę ci pocztą ich autograf. Wiesz, musze już kończyć. Pa, mała. Pozdrów mamę! - rozłączyłam się.
Byłam padnięta. Poprosiłam moją agentkę o powrót do domu. Ona również potrzebowała odpoczynku. Po drodze myślałam o tej dziewczynie. Może odpuściła? Żadnych gróźb, a rodzina cała. Odetchnęłam. Wróciłyśmy do hotelu, gdzie wysłałam sms'a do Nialla:
Hej, chłopaki! Jestem w hotelu. Wszystko u mnie ok. A u was? Pamiętacie o mnie? Odezwijcie się czasem. :) M.
Na odpowiedź nie czekałam długo:
Melanie, jak fajnie! Myśleliśmy, że zapomniałaś o nas przez to całe zamieszanie ze szpitalem itd. Ale skoro wszystko dobrze to się cieszymy. Spotkajmy się kiedyś. Hazza KARZE mi cię pozdrowić. Ciągle o tobie nawija. Śpij dobrze. :) Niall.
W łazience, po przysznicu i umyciu zębów, nasmarowałam plecy maścią, jak to kazał mi lekarz. Moją 'apteczkę' spakowałam do walizki i wskoczyłam do łóżka i zaraz zasnęłam.Dobrze mi się spało tej nocy. Wygodne łóżko pomogło mi wreszcie porządnie wypocząć...

*HARRY*

- Po co jej napisałeś, że o niej gadam?! - wydarłem się na Nialla, gdy przeczytałem jego rozmowę z Melanie.
- A co, może nie? - odpyskował mi.
- Właśnie nie!
- Oj, ty to chyba nie wiesz, co robisz. Ciągle: Melanie to, Melanie tamto. Nawet o tym nie wiesz, ale tak robisz. Bez przerwy - dogryzł mi Liam.
Wkurzony warknąłem tylko i walnąłem się na kanapę.
- Może i ją lubię, ale ona nie musi o tym wiedzieć - mruknąłem.
- Ona czuje to samo - żachnął się Lou. - Ślepy jesteś?
Podniosłem głowę zdzwiony. Ona czuje to samo?
- E, mało zrozumiałem - przyznałem.
- Że ty też jej się podobasz? - odpowiedzieli mi chórem.
Kiwnąłem głową. Poprosiłem Nialla o numer telefonu do niej. Chciałem usłyszeć jej głos. To nie to samo, co napawanie się jej obecnością, ale zawsze coś. Tęskniłem za nią, a nie mieliśmy czasu na spotkanie. Ona ma zalatanie z galą, ja w sumie też, chociaż dla niej znalazłbym czas nawet jakbym był na końcu świata... Pobiegłem do pokoju i zamknąwszy drzwi, wykręciłem jej numer. Po pierwszym sygnale upewniłem się, że nikt nie podsłuchuje i wróciłem do pokoju. Odebrała w ostatniej chwili, miałem zamiar się rozłączyć.
- Halo? - powiedziała zmęczonym głosem.
- Melanie? - poczułem w gardle gulę, przez co mój głos stał się bardziej ochrypły niż jest zazwyczaj.
- Znowu ty? Czego ty chcesz ode mnie?! Co ja ci zrobiłam?! Chcesz mnie zabić za to, że spotykam się z One Direction?! Jeśli masz grozić to gróź mi, nie mojej rodzinie! Jasne?! Czego chcesz?! - krzyczała do słuchawki.
Zamarłem. Ktoś groził Melanie... I to z naszego powodu.
- To ja, Harry. Zaraz będę u ciebie w hotelu, czekaj tam na mnie - odchrząknąłem i powiedziałem szybko.
- Ale... - zaczęła, ale nie słyszałem co dalej. Rozłączyłem się, chwyciłem szybko kluczyki do mojego auta i wybiegłem. Chłopaki oczywiście chcieli się dowiedzieć, co się stało, ale nie miałem czasu. Musiałem to wszystko wyjaśnić z Melanie. Nie pozwolę, żeby ktoś cierpiał z mojego powodu. Na drodze łamałem każde ograniczenia prędkości. Chciałem być jak najszybciej Melanie...

* * * * *
Kolejne wypociny... Pisane, ja wiem, z tydzień? Znowu. Ale wreszcie dodany. Kara się skończyła, mogę teraz sobie spokojnie siedzieć. Jutro wyjeżdżam do babci i wracam we wtorek. W piątek/sobotę. dodam V rozdział. Słyszałyście, ile będą kosztować bilety VIP-owskie? Chyba dam radę uzbierać te 1000 zł. A wy? Piszcie, czy się podoba. :)
Another World xx

PS. Zapraszam na fanpage opowiadania: Another World Story - FanPage. :D

1 komentarz:

  1. No to mnie tak zaciekawiło , że ja nie mogę . Z niecierpliwością czekam na następny . ;D I zapraszam do mnie . http://more-than-this-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń