piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział IX.

    Nie mogłem spać. Do pobudki wszystkich domowników zostały 2 godziny, więc poszedłem na dół i zasiadłem przed telewizorem. Oglądałem jakieś durne telenowele, wiadomości poranne itd. Zrobiłem sobie kawę, chociaż jej nie lubiłem. Godzinę po mnie wstał Paul, który podobno miał coś jeszcze do załatwienia.
- Dlaczego nie śpisz? - spytał, gdy zobaczył mnie rozwalonego na kanapie.
- Nie mogę spać - odparłem, biorąc łyk napoju.
- Chyba wiem dlaczego... Po co to wszystko? - przeszywał mnie wzrokiem, próbując odczytać moją reakcję na jego pytanie.
- Upiłem się. Wiecie, że nic nie pamiętam. Cholernie żałuję tego, co zrobiłem... Boże, jestem idiotą - schowałem twarz w dłonie.
- No jesteś, jesteś. Nie będę kłamał - żachnął się. - Dobra, muszę jeszcze zadzwonić do wytwórni, by przenieśli wszystko do Londynu - poinformował mnie i zniknął w gabinecie.
Znów zostałem sam. Nadal z twarzą schowaną w rękach myślałem nad wszystkim. Bolało, jak cholera. Chciałem, żeby wszystko było już dobrze, ale doskonale wiedziałem, jak to jest. Na dół zebrało się całe towarzystwo. Zegarek wskazywał siódmą rano.
- Siema, pijaku! - cmoknął mnie w głowę Louis.
- Odwal się! - parsknąłem, próbując się uśmiechnąć. Wyszedł tylko grymas.
- Nadal się martwisz? - Liam przysiadł się obok mnie. - Spokojnie. Czuję, że wszystko będzie dobrze! - pocieszał mnie.
- Tak, ty i twoja niezawodna intuicja - palnąłem. Zaraz zrozumiałem, że zrobiłem mu przykrość, więc czym prędzej zacząłem go przepraszać. Ten tylko kiwnął głową i mrukną, niby uśmiechnięty, "nic się nie stało".
Podążyłem do kuchni i zrobiłem sobie śniadanie. Nie byłem mistrzem kuchni, więc mój posiłek ograniczył się tylko do płatków z mlekiem. Gdy skończyłem zostałem zmuszony do umycia naczyń po wszystkich. Warknąłem wściekły, ale potulnie wykonałem zadanie. Kiedy skończyłem udałem się do pokoju i ubrałem się. Potem umyłem zęby i lekko przeczesałem moje loki. Na dole wszyscy, oprócz mnie i Zayna, byli gotowi.
- Zayn! Ruszaj się! Spóźnimy się na samolot! - darł się jeden przez drugiego.
- No czekajcie! - warczał.
Dołączyłem do czekających razem z moimi bagażami. Po 10 minutach pofatygował się do nas gotowy. Męczył nas pytaniami, czy dobrze wygląda. Każdy, jak dziecku, odpowiadał, że tak. Samolot miał kilkugodzinne opóźnienie. Kiedy czekaliśmy, usiadłem w poczekalni, wyjąłem telefon i wszedłem na Twittera. Pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem profil Melanie, czy może nie wstawiła jakiegoś nowego tweeta. Faktycznie, był jeden. Zrobiło mi się ciężej na sercu, gdy przeczytałem go:
To koniec.. Prawdopodobnie wszystkiego. 
Poczułem, że nic z tego nie będzie. Przez to wszystko, co jej zrobiłem, ona do mnie nie wróci!, myślałem. Straciłem jakąkolwiek nadzieję, że jeszcze kiedyś obdarzy mnie pocałunkiem. Dodałem informację, że wracamy do Londynu. Dosłownie kilka sekund później miałem już ponad retweetów i odpowiedzi. Nie przeczytałem ich nawet. Wylogowałem się i sprawdziłem inne moje ulubione strony. Potem jeszcze przekąsiłem coś w barze lotniskowym, a potem przyszedł czas na odprawę. Przechodziłem jak robot przez bramki. W końcu zająłem swoje miejsce w samolocie. Obok mnie usiadł Nialler z Tomlinsonem.
- Uśmiechnij się, Hazza! Zobaczysz mamę i Gemmę... - to ostatnie imię Niall wymówił z jakąś podejrzaną czcią, ale nie miałem nastroju na dochodzenie.
Pokiwałem głową, nie patrząc na nich.
- Hazza! Weź przestań. Przecież do siebie wrócicie, ja ci mówię! - Louis wiercił się w swoim fotelu, przez co ciągle dostawałem łokciem.
- Po pierwsze, przestań się wiercić! - warknąłem. - Po drugie, nie, nie wrócimy. Nie ma szans.
- Są! - odkrzyknęli mi we dwójkę.
Zrobili to tak głośno, że podeszła do nas całkiem seksowna stewardessa. Gdy odeszła, spojrzałem na Zayna, który lubił takie dziewczyny. Chłopak cały czas był w nią wpatrzony, przygryzając wargę.
- Czekajcie. Zakład, że ją wyrwę i jeszcze dziś przelecę? - powiedział zawadiacko.
Zawsze te zabawy mnie rozśmieszały, bo zwykle niektórzy z nas dostawali kosza. Zapomniałem na chwilę o troskach związanych z Melanie i patrzyłem, co robi Zayn. Ta laska wyraźnie miała ochotę na niego, ciągle mu ulegała, aż w końcu zniknęli w łazience. Zrobiliśmy zbiorowe "Uuu!".
- Dam 20 funtów, że ją przeleci i jeszcze ona da mu swój numer - obstawił pierwszy Niall.
- Stoi - złapaliśmy się za ręce.
Po 20 minutach wrócił Malik, trochę rozczochrany i spocony.
- No i co? No i co?! - piszczał podekscytowany Nialler, skacząc w fotelu.
- Niezła jest - poruszył brwiami. - Jeszcze dała mi swój numer, jakbym chciał następny raz.
Zrobiliśmy wielkie oczy i spojrzeliśmy na Horana, który patrzył na nas triumfalnie. Zawiedzeni, oddaliśmy mu swoje dwie dyszki.
- Aż tak we słabo wierzycie?! - udał smutnego.
Resztę lotu spędziliśmy na odpałach i śmiechach. Następny był Liam, który miał 'zauroczyć' jakąś nastolatkę, która siedziała kilka foteli dalej. Potem każdy spróbował, ale Liam z Louim nie posuwali się dalej, niż do słodkiego przywitania. Byli wierni swoim dziewczynom. Po kilku godzinach wylądowaliśmy. Najpierw mieliśmy wstąpić do naszego kompleksu, a potem mieliśmy wolne. Na koniec dnia planowałem wyciągnąć od Holly, gdzie mieszkają rodzice Melanie.

*MELANIE*

- Nie możesz ciągle siedzieć w domu - pouczała mnie mama.
- Wiem, ale co mam robić?
- Wiesz, ostatnio pytał o ciebie Michael. A wczoraj była u nas Kathie z rodzicami, również pytała o ciebie.
Michael to był mój były chłopak. Rozstałam się z nim ze względu na to, że rozpoczynałam karierę. A Kathie to moja była 'przyjaciółka'. Kiedy kończyłam liceum dowiedziałam się, że ta dziewczyna rozsiewa o mnie nie prawdziwe plotki. Rodzice o tym nie wiedzieli, nie miałam zamiaru im mówić.
- Michael... Może i bym się z nim spotkała, ale na pewno nie z Kathie!
- Dlaczego?
- Wydaje mi się, że ona chce się ze mną zaprzyjaźnić tylko dlatego, bo jestem już sławna, a zwłaszcza też dlatego, że byłam dziewczyną Stylesa.
- Ah... - zrozumiała to, że już nie chcę być z Harrym i dała mi spokój.

Dochodził wieczór, który planowałam spędzić z Harriet przy grach planszowych i o plotkach z jej szkoły i z showbiznesu. Nie spodziewałam się tego, co się wydarzyło.
- Melanie! Masz gościa! - krzyknęła do mnie z dołu mama.
- Kto to? - spytałam, schodząc ze schodów.
Gdy zobaczyłam go w progu, zamarłam. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nie dzisiaj.
- Co ty tu robisz? - starałam się być twarda.
- Chcę porozmawiać - odpowiedział smutno.
- To ja was zostawię - mama chciała się wycofać, ale ją zatrzymałam.
- Nie masz po co. Harry właśnie wychodzi - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Ale... - zaczął.
- Nie, Harry. Nie mamy o czym gadać. Zdradziłeś mnie w najmniej odpowiednim momencie. Leć do tej swojej dziuni. My już nie mamy nic ze sobą wspólnego. Do widzenia! - wyprosiłam go z domu i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
-  Mogłabyś być milsza... - skomentowała to mama.
- Nie dla niego, mamo - odgryzłam się.
Poleciałam do łazienki i wybuchnęłam płaczem. Musiałam to zrobić. Musiałam go stąd wyrzucić. Bałam się ponownego zranienia. Obmyłam twarz zimną wodą i spojrzałam na siebie w lustrze.
- Jesteś beznadziejna... - powiedziałam do siebie i wróciłam do pokoju, gdzie czekała na mnie Harriet.
- Dostałaś sms'a - powiedziała, podając mi telefon z otwartą wiadomością.
Będę o Ciebie walczył. Choćbyś miała mnie znienawidzić. Kocham Cię i zawsze będę. Proszę, spotkajmy się. ~ Harry.
Natychmiast usunęłam sms'a i rzuciłam telefon w kąt.
- Nie odpowiesz? - spytała zdziwiona Harriet.
- Nie. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Ale nie gadajmy o tym. Czyli mówisz, że ta pinda zabiera ci Josha? - zmieniłam temat.
Skutecznie odwróciłam jej uwagę, zaczynając rozmowę o Joshu - jej sympatii. Gadałyśmy do późnej nocy, ale następnego dnia moja siostra miała szkołę, więc poszła spać. Umówiłyśmy się jutro na zakupy. Gdy opuściła mój pokój znalazłam mój telefon i napisałam do Hazzy.
Harry, zrozum mnie! Nie chcę się z Tobą spotkać, bo nie mogę. Nie rozumiesz, że to boli?! Jak cholera. Najlepiej będzie jak o sobie zapomnimy. Nie chcę wracać do tamtych czasów. Pozdrów chłopaków, a szczególnie Nialla. ~ Melanie. 
Odłożyłam telefon i zasnęłam. Miałam dziwny sen. Śniło mi się, że Harry lizał się z tamtą dziewczyną z restauacji, a potem Niall podszedł do mnie i zaczął namiętnie całować. Nie sprzeciwiałam się, a nawet przyciągnęłam go do siebie i poddałam mu się.

* * * * *

siemasiema! :D przepraszam, że tak krótki,ale nie mam zbytnio weny. to co? znów mamy wolnee! majóweczko, nadchodzę. macie jakieś plany? :)
dzięki za dobre reakcje do poprzedniego rozdziału i za ten jeden komentarz. w 7 rozdziale było lepiej, bo było ich aż 5. fajnie by bylo jakbyście też komentowali :)
jutro zapewne następny. :) xx

3 komentarze:

  1. O matko świetny! Dodawaj kolejny bo zżera mnie ciekawość! Oby pojawił się jak najszybciej! Czekam:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!! ;) Czekam na następny ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny , jak każdy zresztą . ;D Czekam na nn . <3

    A przy okazji zapraszam do Siebie .
    http://more-than-this-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń