piątek, 16 marca 2012

Rozdział I.

Obudziłam się równo o 3 nad ranem. Lot do Bostonu miałam dokładnie o 4. Po co tam jadę? Aby nagrać ostatni kawałek do mojej debiutanckiej płyty "Love Games". Byłam już wykończona tymi lotami, wywiadami. Wszystkim. Ale robiłam to, bo kocham muzykę. Kocham ją tworzyć i chcę, żeby świat ją usłyszał. Byłam w stanie poświęcić się dla mojej pasji.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon hotelowy.
- Witam, panno Holes. Zamawiała pani pobudkę o 3 rano. - usłyszałam w słuchawce miły głos recepcjonistki.
- A, dzień dobry. Tak, dziękuję pani bardzo.
- Życzy sobie pani śniadanie do pokoju? - spytała.
- Nie dziękuję, chyba już nie zdążę.
- Oczywiście, jak pani sobie życzy. Do usłyszenia.
Rozłączyłam się i rozciągnęłam swoje ciało, leżąc na łóżku. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, ale jak mus to mus. Wzięłam krótki prysznic, a mokre ciało okryłam ręcznikiem.

Usłyszałam pukanie do drzwi. O tej porze?! - pomyślałam.
- Hej, Melanie! Bardzo dobrze, że już nie śpisz. - to Holly. Moja menadżerka. Była wysoką brunetką o niebieskich oczach.
Kobieta wpakowała mi się do pokoju, nie czekając na moje zaproszenie.
- Więc tak - wyciągnęła tablet z torebki i zaczęła czytać - o 4 masz lot do Bostonu. O 12 spotkanie w studiu nagraniowym. O 15 sesja zdjęciową, a na koniec ostateczne przygotowania do konferencji prasowej, która odbędzie jutro. Jakieś pytania?
- Nie, wszystko rozumiem.
- Dobra. - zaznaczyła coś w urządzeniu i spojrzała na mnie. Jej wzrok przeszył mnie od góry w dół. - Dlaczego ty jeszcze nie ubrana?! Zaraz masz samolot. O której ty zamówiłaś pobudkę?
- spytała zdenerowowana.
- O 3! Tak jak kazałaś! Przepraszam, ale musze ubrać! - ze skrzywioną miną wróciłam do łazienki.
Gdy wysuszyłam włosy, ubrałam się w szerokie spodnie dresowe, wysokie trampki, czarną bokserkę i sportowy topik. Włosy spięłam niezdarny koczek i zrobiłam delikatny makijaż. Gotowa

wyszłam z łazienki.
Moja menadżerka siedziała na fotelu i ciągle pracowała na tablecie, lub na  telefonie. Gdy mnie zobaczyła, natychmiast chwyciła telefon i wybrała jakiś numer.
- Zbieraj się. Zaraz tu będzie ochrona i hotelowi boye. Zaraz wylatujemy do Bostonu. - Holly wstała z fotela i zabrała się do zamykania moich walizek.
Ja natomiast wzięłam swoją sportową torbę i spakowałam do niej telefon, MP-4, błyszczyk i książkę. W tym czasie moje walizki były już zniesione do samochodu, a dwaj umięśnieni goryle czekali na mnie razem z Holly.
- Jestem gotowa, możemy iść. - powiedziałam, zakładając na siebie torbę.
Wyszłam z pokoju z obstawą, a recepcji Holly wymeldowała nas z hotelu. Gdy wyszliśmy z hotelu, stał tam jeep. Był już uruchiomy i czekał na nas. Razem z Holly i ochroniarzami wpakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.
Odprawa minęła szybko. Tego samego nie mogę powiedzieć o locie. Moja agentka cały czas wisiała na telefonie, podczas gdy ja się cholernie nudziłam. Nie miałam ochoty na słuchanie muzyki, ani na książkę. Jedyne co mi pozostało to sen.
Przespałam połowę drogi i pewnie spałabym jeszcze dłużej, ale Holly obudziła mnie na śniadanie. Dopiero teraz poczułam, że mój żołądek świeci pustkami. Zjadłam to jedzenie, które serwują w I klasie, ale niczym to nie przebije kuchni mojej mamy...
Och, jak ja bym chciała zjeść jej domowy obiad. Ale niedość że mam ścisłą dietę to i nie mam czasu, żeby odwiedzać nikogo! Nawet mojej rodziny! To mnie najbardziej bolało, ale taka była cena mojej kariery muzycznej. Wiem, że rodzice z siostrą to zaakceptowali, ale ja nie mogę się z tym pogodzić i ciągle liczę dni do naszego spotkania.
Po kilku następnych godzinach lądowaliśmy na lotnisku w Bostonie. Było to nowoczesne lotnisko, ale w Londynie było nieco milsze.
Po odprawie i zabraniu moich walizek skierowaliśmy się na parking, gdzie czekał na nas kolejny samochód, a raczej limuzyna. Wpakowaliśmy się do niej i pojechaliśmy do hotelu. Wiedziałam, że dzisiaj długo tam nie zabawię. Była 11:37, a o 12 miałam umówione spotkanie w wytwórnii.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, nie patrzyłam zbytnio na wystrój hotelu, ale byłam pewna, że to jakiś pięciogwiazdkowy. Do dostaniu karty do pokoju, wbiegłam do środka, walizki rzuciłam na podłogę i biegem zamknąwszy drzwi, wróciłam do limuzyny. Po 20 minutach byliśmy na miejscu.
Szybko wyjebiegłam z Holly w kierunku drzwi i skierowałyśmy się do sali konferencyjnej.
W środku już wszyscy na nas czekali.
- No, wreszcie! Witamy, Melanie. Holly - zwrócił się do mojej agentki - mogę cię prosić na słówko? - prezes studia kiwnął w jej stronę i razem wyszli za drzwi.
Rozejrzałam się w tym czasie po sali. Widziałam tam znajome twarze - ci ludzie pomagają mi przy płycie. Obdarowałam ich uśmiechem i usiadłam na fotelu. Wtedy wróciła Holly z Jordanem - prezesem wytwórnii.
- Będziesz zadowolona. - szturchnęła mnie moja menadżerka.
Nie zdążyłam jej zapytać, dlaczego, gdyż Jordan zaczął mówić.
- Przepraszamy, że spotkanie musiało się odbyć akurat tutaj, a nie w Dublinie, ale ta sprawa wymaga natychmiastowej rozmowy, a nie było czasu, by wracać do Irlandii. - zaczął. - Więc, spotkaliśmy się tutaj, aby omówić pewną ważną kwestię. Według sondaży, praktycznie nikt nie kojarzy Melanie Holes. Płyta ukarze się lada dzień, a jej nikt nie kojarzy, a co za tym stoi? Słaba sprzedaż nakładu. Dlatego po długich dyskusjach z ekspertami od marketingu i sprzedaży oraz z naszym zespołem od zarządzania, zdecydowaliśmy, że potrzebujemy rozgłosu. Rozważaliśmy wiele opcji, ale doszliśmy do wniosku, iż Melanie będzie musiała udawać dziewczynę jednego z członków One Direction, a mianowicie Harrego Stylesa.
Zatkało mnie. Że kogo ja mam udawać?! Dziewczynę kogo?! Harrego Stylesa?! Chyba oni sobie ze mnie jakieś jaja robią.
- Przepraszam, kogo mam udawać? - wyjąkałam.
- Dziewczynę Harrego Stylesa - powtórzył prezes. - Czy to jakiś problem?
Nie mogłam już wydusić z siebie słowa, ale za mnie opowiedziała Holly.
- Nie, absolutnie. Chcieliśmy się tylko upewnić. - powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Odłączyłam się od świata na chwilę. Mam być udawaną dziewczyną Harrego... Zanim zostałam odkryta, cicho podkochiwałam się w nim. Miałam pełno plakatów, słuchałam piosenek One Direction. Nigdy bym nie pomyślała, że mam udawać jego dziewczynę.
Jordan odchrząknął, aby sprowadzić mnie na ziemię.
Ocknęłam się i wyszeptałam tylko "Przepraszam, zamyśliłam się".
- Wracając do tematu: przez pół roku, Melanie będzie jego udawaną dziewczyną. Wszystkie kolorowe pisma będą o nich pisać, gdyż One Direction również potrzebuje jakiegoś skandaliku... Obie strony będą zadowolone. Kilka tygodni po premierze "Love Games" para zerwie. Będzie to tłumaczone tym, że zakochani nie wytrzymali presji sławy i musieli się rozstać. Oczywiście, będzie trzeba to potwierdzić w telewizji, na portalach internetowych... - zakończył "przemówienie".
Zakręciło mi się głowie. Matko Boska...
- Panna Holes ma jutro spotkanie z zespołem i Harrym. - wtrąciła się Kate - asystenka Jordana. Była podejrzanie uśmiechnięta wobec mnie.
Prezes kiwnął głową.
Przez resztę spotkania były omawiane pozostałe kwestie w sprawie płyty. Po trzech godzinach spotkanie skończyło się i według grafiku na dziś, miałam teraz sesję zdjęciową na okładkę płyty.
Nie bardzo kontaktowałam podczas sesji. Robiłam tylko to, co kazał mi fotograf. Przez resztę czasu myślałam o moim zmyślonym chodzeniu z Harrym.
Po sesji musiałyśmy z Holly wrócić do studia, bo tam miała odbyć się moja konferencja za kilka dni. Tak mi minęła reszta dnia...
Około 22 wróciłam do hotelu.
- Jestem padnięta. - powiedziałam do Holly, gdy wjeżdżałyśmy windą na górę.
- Też bym była. Ale pamiętaj, że jutro masz się zobaczyć z One Direction! - powiedziała podekscytowana. - Czyż to nie wspaniałe?
- Czy ja wiem... Mam tylko udawać. Nie widzę tutaj nic szczególnego. - powiedziałam z udawaną obojętnością.
W głebi duszy strasznie się cieszyłam, że ich poznam. I... że będę chociaż udawać ukochaną Harrego.
Pożegnałam się z Holly i weszłam do pokoju. Zrzuciłam walizki, które leżały na łóżku, wyciągnęłam piżamę. W łazience wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Nie miałam siły na nic więcej.
Ubrana w piżamę, powlokłam się do łóżka i momentalnie zasnęłam.
Spałam długo. Wreszcie mogłam się wyspać, tak porządnie.
O 10 obudził mnie telefon mojej agentki. Kobieta obudziła mnie wesoło. Przez to miałam większą chęć wstać. Ale jak pomyślałam, kto na mnie dzisiaj czeka, zerwałam się łóżka, tak szybko, że aż się zatoczyłam. Miałam chwilowo czarno przed oczami, ale po chwili wszystko się ustatkowało. Poleciałam do łazienki.
- No, musisz zrobić na nich doskonałe wrażenie. Szczególnie na Harrym! - powiedziałam do siebie.
Zrobiłam średni makijaż: tak, żeby wyglądać kobieco, ale niezbyt groźnie. Spięłam włosy w luźny kok na czubku głowy. Wesołym krokiem wyszłam z łazienki i napadłam moją walizkę.
Przymierzałam tysiące ubrań, ale nie wyglądałam wystarczająco ładnie. Poza tym moja garderoba ograniczała się do samych sportowych ciuchów. Wszystkie eleganckie stroje miałam wybrać tutaj. Po nerwach, załamaniach i wyzwiskach zdecydowałam się na brązowe rurki, białe krótkie conversy, białą bokserkę i cudem znalezioną niebieską marynarkę. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze.
- Wyglądam przeciętnie, ale może to wywrze na tobie wrażenie, Harry - powiedziałam do siebie.
Czas mijał, a do mojego spotkania została godzina.
Poszłam do pokoju Holly z powiadomieniem, że jestem już gotowa. Agentka zadzwoniła po limuzynę. Pojechałyśmy razem.
Po drodze dowiedziałam się, że chłopcy mieszkają w wynajętym kompleksie pod Bostonem. Godzina jazdy z centrum miasta, czyli tam, gdzie tymczasowo mieszkam.
Oglądałam Boston oraz jego przedmieścia. Miasto wywarło na mnie wrażenie, ale nadal tęskniłam za moim Londynem.
- Pamiętaj, to tylko udawanie. Jeśli coś pójdzie nie tak - nie przejmuj się. - ostrzegła mnie Holly, gdy wysiadałam przed nowoczesnym domem.
- Dobrze. - powiedziałam uśmiechnięta.
Po chwili usłyszałam krzyki chłopaków. Odwróciłam się i zobaczyłam czwórkę przystojnych chłopaków, którzy wychodzili z domu. Po pewnym czasie zorientowałam się, iż to Liam, Zayn, Louis i Niall. Chłopaki w świetnych humorach szli w moją stronę. Wyciągnęłam rękę w tył, ale nic nie poczułam. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że limuzyna odjechała. Zaczęłam panikować.
- Oni idą w moją stronę! Matko Boska! Oni tutaj idą! Po mnie! - myślałam.
Po kilku minutach chłopcy doszli do mnie.
- Jesteś Melanie Holes? - spytał Zayn, uśmiechając się zadziornie.

* * * *  *

Oto I rozdział! Oczekiwany, przynajmniej dla mnie. Mam nadzieję, że się podoba, chociaż furory to tu nie ma. Jutro prawdopodobnie II, więc bądźcie i komentujcie ten! Pozdrawiam! <3

3 komentarze:

  1. Podoba mi się . ;D Czekam na nexta . ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciuu *__* Świetny. Pisz dalej, nie mogę się doczekać


    Zapraszam na mój blog : http://itsgottabeyou-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze, niesamowicie genialny, juz sie nie moge kolejnego doczekac... super...

    OdpowiedzUsuń